Prawie robi wielką różnicę Wiadomo, że mamy kompleks zachodniej sceny muzycznej. To rodzaj punktu odniesienia dla określenia własnej wartości. Stąd wielokrotnie rzucane na lewo i prawo porównania – "są jak polski X", "to nasz odpowiednik Y", "prawdziwa polska Z". Ale takie analogie mogą działać obustronnie.
Na różnego rodzaju forach internetowych często pojawia się pytanie, czy pomoc specjalisty jest konieczna w sprawach prowadzonych przed sądami kościelnymi. Pytają często ci, którzy dopiero zamierzają rozpocząć porządkowanie swoich spraw na forum Kościoła, radzą zaś już doświadczeni, tzn. „szczęśliwie rozwiedzeni” albo „pokrzywdzeni decyzją władz kościelnych”. Ci pierwsi, jeśli działali w sprawie sami, wołają: „nie jest ci potrzebny żaden prawnik, tylko wyrzucisz pieniądze, które przydadzą ci się później”; jeśli korzystali z czyjejś pomocy radzą w zależności od tego, czy ich prawnik okazał się osobą kompetentną, doświadczoną i uczciwą, czy raczej był zwykłym naciągaczem, który z prawem kanonicznym ma tyle wspólnego, że próbuje na nim zarobić. Ci drudzy, którym sąd kościelny nie orzekł nieważności małżeństwa, również dzielą się na dwie grupy. Podobnie bowiem będą dzielić się swoim doświadczeniem uzależnionym od tego, czy ktoś im pomagał, a przede wszystkim, jak im pomagał. Wynika z powyższego, że ile spraw, ile przypadków, ile ludzi, ile sytuacji, tyle różnych porad. Jak odnaleźć w nich prawdę? Jak je zobiektywizować? Decyzja w sprawie „rozwodu kościelnego” wiąże się zawsze z szeregiem trudności. Swego rodzaju aktem odwagi jest już bowiem samo postanowienie o wystąpieniu na drogę sądową (specyficzną, nieznaną, emocjonalną, mającą za przedmiot „najwyższą stawkę”, zmierzającą do osiągnięcia wielkiego dobra, ale zawsze niepewną, wymagającą powrotu do bolesnych i trudnych doświadczeń); dylematem jest również to, czy podjąć ryzyko działania samemu, dzięki czemu trochę się zaoszczędzi, czy raczej poszukać kogoś, kto nas przez ten proces poprowadzi. Tylko kogo? Gdzie go szukać? Co zrobić, aby nie znaleźć źle? Owszem, wielu jest takich, którzy wybierają pierwszą opcję i działają w procesie sami. Nie jest bowiem tak, że „po rozwód kościelny bez prawnika ani rusz”. Pralkę też można próbować naprawić samemu, niektórzy decydują się nawet na samodzielne kładzenie gładzi gipsowej na ścianach. I trzeba przyznać, że czasem wychodzi im to całkiem nieźle. Jednak tylko oni wiedzą, ile nerwów, wysiłku i strachu o wynik ich to kosztowało. Z drugiej strony są też tacy, którzy wezwali specjalistę od pralek oraz ekipę remontową do ścian, a potem musieli zapłacić dwa razy tyle, bo dodatkowo doszły koszty usuwania tragicznych skutków działań owych pierwszych „specjalistów”. Dlatego złotym środkiem jest najpierw odpowiedzenie sobie na pytanie, czy potrafię coś zrobić sam. Jeśli nie chcę ryzykować bądź nie czuję się na siłach w danej dziedzinie, wówczas szukam pomocy. A szukając jej, stawiam przede wszystkim na solidne wykształcenie, praktykę i profesjonalizm. Jeśli ich brak, taka pomoc rzeczywiście jedynie zaszkodzi.
Także weszło do języka potocznego i jest doskonale skorelowane z marką, kojarząc się z nią bez pudła. Jest zabawne, inteligentnie ułożone, daje dużą swobodę w zakresie jego wykorzystania w różnych kontekstach i kolejnych kampaniach reklamowych. Brawo Ty, copywriterze! Oczywiście świetnych sloganów w historii polskiej reklamy
prawie robi wielką różnicę Definition in the dictionary Polish Examples Nie, prawie robi wielką różnicę, a odpowiedź nadal brzmi nie. Prawie robi wielką różnicę. Najwyraźniej prawie robiło wielką różnicę dla tych dwojga. Prawie robi wielką różnicę opensubtitles2 Prawie robi wielką różnicę, paniusiu. Jak to " Prawie robi wielką różnicę "? Prawie robi wielką różnice. Available translations Authors
Jak jest "prawie robi wielką różnicę" po fińsku : melkein on metri maalista. Tłumaczenie w kontekście : Prawie robi wielką różnicę. Ettekä ole.
„Pamiętaj synu, że mundial to turniej najłatwiejszy do wygrania. Zaledwie siedem meczów może dać ci nieśmiertelność” – to słowa Pablo Forlana, ojca Diego, kapitana reprezentacji Urugwaju. Pablo jako piłkarz (grał na pozycji środkowego obrońcy) wziął udział w dwóch Mundialach (w 1966 roku nie zagrał ani minuty, a Urugwaj dotarł do ćwierćfinału, w 1974 drużyna odpadła w fazie grupowej, a Forlan senior wystąpił we wszystkich trzech meczach). Diego ojca wysłuchał, ale wypełnić jego woli nie zdołał. Tytułu mistrzowskiego swojej drużynie nie dał, ale we wspomnianych siedmiu meczach wystąpił, przegrywając jednak dwa najważniejsze. Niestety, ostatnia porażka kosztowała go medal. Dotąd dwukrotnie Urugwajczycy cieszyli się z miejsc na podium – w 1930 i w 1950 roku zdobywali tytuły mistrzowskie. Krążek w RPA byłby więc trzecim dla tego kraju i z pewnością przybliżyłby Diego do nieśmiertelności. Indywidualne tytuły? Cóż, dziś są, za rok mało kto będzie pamiętał, że to Diego Forlan, kapitan i lider czwartego zespołu świata, został przez FIFA uznany najlepszym piłkarzem południowoafrykańskiego turnieju. Nie wspomną też o nim kroniki jako o królu strzelców Mundialu – choć pięć zdobytych goli stawia go na równi z Davidem Villą, Wesleyem Sneijderem i Thomasem Muellerem, to niedorzeczny regulamin statuetkę Złotego Buta przyznał jedynie młodemu Niemcowi. Inaczej mogłaby wyglądać ta statystyka. Kiedy w 51. minucie meczu o trzecie miejsce Forlan ekwilibrystycznym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie, był na najlepszej drodze do tego, by nie tylko zostać uznanym za numer jeden turnieju, ale również by czuć sięnumerem jeden tych mistrzostw. Po raz drugi stanął Diego przed szansą zapisania się w kronikach w 93 minucie spotkania, przy stanie 3-2 dla Niemców. Jego piękny strzał z rzutu wolnego wylądował jednak na poprzeczce bramki Manuela Neuera. Nie doprowadził Diego niemal w pojedynkę do dogrywki, nie został samodzielnym liderem klasyfikacji snajperów…. Brązowy medal Mundialu, tytuł króla strzelców i najlepszego zawodnika imprezy to byłoby coś! A przecież sezon klubowy zakończył zdobyciem Pucharu Ligi Europy, w której w dziewięciu meczach zdobył sześć bramek, z czego dwie w finale rozgrywek. Z takim dorobkiem Forlan mógłby, jako pierwszy Urugwajczyk w historii, cieszyć się tytułem dla najlepszego piłkarza roku, a przynajmniej stałby się poważnym graczem w walce o Złotą Piłkę FIFA (w styczniu 2011 to trofeum zostanie przyznane po raz pierwszy, podjęto decyzję o połączeniu plebiscytów FIFA World Player i Złotej Piłki France Football). Niewiele zabrakło… Niewiele zabrakło też rok temu, by Diego cieszył się z transferu do Realu Madryt albo Barcelony. Oba kluby, zrażone patem w negocjacjach z Valencią w sprawie kupna Davida Villi, bliskie były decyzji o wykupieniu Urugwajczyka z Atletico. Klauzula odstępnego wynosząca 36 mln euro odstraszyła jednak gigantów. Real zainwestował 35 mln w Karima Benzemę, a Barcelona 50 mln (i dołożyła kartę Samuela Eto’o) w transfer Zlatana Ibrahimovicia. Żaden z nich nie sprawdził się w nowych klubach… Karierę Forlana najlepiej opisuje słowo „prawie”… Prawie złapał Pana Boga za nogi, kiedy w styczniu 2002 roku zamienił Indepediente na Manchester United za 11 mln euro. Prawie zrobił w Premiership karierę (mógłby coś na ten temat powiedzieć Jerzy Dudek). Następnie grał w prawie czołowych klubach La Liga (Villareal i Atletico Madryt), i choć w każdym z nich sięgał po trofeo pichichi dla najskuteczniejszego snajpera ligi hiszpańskiej oraz po Złotego Buta dla najlepszego strzelca wszystkich lig europejskich, to wciąż uważany był za napastnika prawie ze światowej czołówki. Z powodu tego ostatniego „prawie” (oraz prawie odpowiedniego wieku) prawie zdecydowały się na jego zakup Real Madryt i Barcelona. W tym sezonie zdobył prawie najbardziej prestiżowe trofeum w klubowej piłce europejskiej. Podczas Mundialu w RPA prawie urzeczywistnił życzenie swojego ojca. Urugwaj prawie zdobył medal, a sam Diego (będąc prawie zdrowym) prawie został królem strzelców imprezy. Tego „prawie” prawie się pozbył, kiedy… prawie trafił z rzutu wolnego w 93 minucie „prawie finału”. Wszystkie te „prawie” sprawiają, że Diego Martin Forlan Corazo może czuć się piłkarzem prawie spełnionym… I tylko szkoda, że „prawie” robi wielką różnicę…
W rzeczywistości, elita niewielu najbogatszych miłośników zwierząt w kraju robi więcej niż tylko pisanie dużych czeków i uczęszczanie na modne akcje charytatywne. Korzystają ze swoich prawie nieograniczonych zasobów na wielką skalę, aby pomóc chronić zwierzęta, które uwielbiają - jak ci czterej hojni dawcy do gatunku critter.
prawie robi wielką różnicę translations prawie robi wielką różnicę Add almost doesn't count en near success (or correctness) is not deemed success (or correctness) close, but no cigar Phrase en that's almost correct, but not quite en that's almost correct, but not quite Nie, prawie robi wielką różnicę, a odpowiedź nadal brzmi nie. No, we are nowhere near engaged, and the answer is still no. Prawie robi wielką różnicę. Najwyraźniej prawie robiło wielką różnicę dla tych dwojga. Yeah, well, close to a million dollars wasn't enough for these two. Prawie robi wielką różnicę, paniusiu. Almost don't count, lady. Jak to " Prawie robi wielką różnicę "? What do you mean, " nearly don't count "? Prawie robi wielką różnicę opensubtitles2 Prawie robi wielką różnice. Niestety, prawie robi wielką różnicę, bo kreda jest twarda i ciężko się ją nakłada na papier. Unfortunately, almost makes a big difference, because the chalk is hard and difficult it is applied to the paper. ParaCrawl Corpus The most popular queries list: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M
robić różnicę, robić robotę. Czy poprawne są następujące sformułowania: robić różnicę i robić robotę. Marek Czarnecki. Szanowny Panie, zwrot robić różnicę współcześnie zapewne kojarzymy przede wszystkim z frazeologizmem prawie robi wielką różnicę, powstałym dzięki pewnej reklamie.
Na zakończenie wakacji postanowiliśmy wybrać się na ostatnią to ostatni dzwonek przed nadchodzącą jesienią. Celem naszej wycieczki był Kjerag ( Nasz dobry przyjacielu Panie S. jak widzisz, staram się :)). Kjeragbolten to zaklinowany między skałami głaz, z którego rozciąga się piękny widok na Lysefjorden. Na dojazd ze Stavanger trzeba poświęcić około dwóch jest kręta,ale piękna....im dalej, im bliżej celu tym widoki są coraz bardziej imponujące. Swoją pieszą wędrówkę rozpoczeliśmy w restauracji Øygardstølen. Droga jest trudna,stroma i bardzo śliska. Myślę,że zajmuje od 2-3 godzin w jedną stronę. Prawie....po raz drugi w życiu stanęłam nad przepaścią, a fiord prawie jadł mi z ręki. Prawie, robi ogromną różnicę. Pogoda niestety nas zawiodła, zaczęło bardzo padać i nas zmoczyło. Po przejściu 1/3 drogi,zmuszeni byliśmy zawrócić.... Ale widoki i to co zobaczyliśmy jest nasze....i zostanie w pamięci do następnego razu,bo wyzwanie trzeba powtórzyć. Restauracja Øygardstølen sprawia wrażenie jakby zaraz miała się zsunąć w przepaść. Wypita w niej kawa była pyszna i rozgrzewająca. Tuż pod niebem... A tu moje stare zdjęcie.... byłam,weszłam,zdobyłam... Życzę Wam udanego tygodnia pełnego letniego słońca! Ja jutro mam swój ostatni dzień urlopu.
Tłumaczenia w kontekście hasła "prawie robi wielką" z polskiego na angielski od Reverso Context: Prawie robi wielką różnicę:). Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Tylko ciekawie zrealizowane kampanie reklamowe mają szansę zapaść swoim odbiorcom na długo w pamięci. Przykładem tego rodzaju kampanii jest ta zrealizowana w 2005 r. przez markę piwa Żywiec. Dzięki niej Żywiec zyskał tytuł Najlepszej Polskiej Marki Piwa i stał się najczęściej wybieranym przez Polaków złocistym trunkiem. Potrzeba dużo kreatywności, aby wybić się na piedestał rozpoznawalności pośród licznych polskich i zagranicznych marek piwa. W 2005 roku ruszyła oryginalna i dziś określana mianem kultowej kampania reklamowa Żywca – „Prawie jak”. To hasło przewodnie zyskało ogromną popularność wśród odbiorców głównie za sprawą wyświetlanych w telewizji spotów oraz emisji w internecie. Co więcej „Prawie jak” weszło do potocznego języka polskiego i do dziś stanowi jedno z najbardziej rozpoznawalnych haseł reklamowych w historii polskiej reklamy. Rozpoczęta w maju 2005 roku kampania piwa Żywiec pod hasłem „Prawie jak” była realizowana w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych, internecie oraz w outdoorze. Jej głównym celem było ukazanie niepowtarzalności i oryginalności smaku marki piwa Żywiec, które podkreślał widoczny we wszystkich tych przekazach symbol – ®, zastrzeżony tylko dla markowych wyrobów. Wszystkie spoty reklamowe kampanii „Prawie jak” bazowały na emocjach oraz poczuciu humoru odbiorców. Wśród licznych reklam telewizyjnych ukazały się te, w których można było zobaczyć porównanie sztucznego, białego niedźwiedzia z Zakopanego z niedźwiedziem Grizzly (spot „Prawie jak Grizzly”) czy „lot” za pomocą gry komputerowej porównany z prawdziwym lotem myśliwcem F-16. Porównania te ukazywały różnice między jakością, oryginalnością a jej namiastką, podróbką. Na zakończenie każdego filmiku reklamowego ukazywała się plansza, wykorzystywana również w outdoorze, na której widniał znak ® oraz kufel pełen piwa Żywiec. Miało to podkreślić niepowtarzalność smaku piwa Żywiec oraz nijakość innych marek piwa, które były „Prawie jak Żywiec”. A jak wiadomo „Prawie robi wielką różnicę…”. Ówczesna kampania Żywca zrealizowana dzięki BTL i agencji reklamowej Just uplasowała tę markę piwa na piedestale w rankingu najlepszego polskiego złocistego trunku i dodała nową wartość do obrazu tej firmy, czyli najwyższą oraz potwierdzoną jakość.
vaOZmm. cbog53k1cg.pages.dev/386cbog53k1cg.pages.dev/282cbog53k1cg.pages.dev/267cbog53k1cg.pages.dev/340cbog53k1cg.pages.dev/245cbog53k1cg.pages.dev/222cbog53k1cg.pages.dev/206cbog53k1cg.pages.dev/146cbog53k1cg.pages.dev/64
prawie robi wielką różnicę